Jesteś w: Lalka

Obraz biedoty w Lalce

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Biedni mieszkańcy XIX-wiecznej Polski, mimo iż występujący tylko w wątkach pobocznych i epizodycznych, są zbiorowym bohaterem powieści Lalka. Bolesław Prus, podobnie jak Stefan Żeromski w Ludziach bezdomnych czy Władysław Stanisław Reymont w Ziemi obiecanej, ukazał tą warstwę społeczną jako pozostawioną samej sobie, jako ciemiężoną przez ludzi mających jej pomóc.

Powieściowych przykładów na powyższą tezę jest mnóstwo. Wystarczy chociażby wspomnieć poznaną przypadkiem przez Wokulskiego młodą prostytutkę Mariannę, którą jak się później okazuje na drogę nierządu sprowadził…pochodzący z arystokracji, oczytany, wykształcony, świadomy swojego postępowania Kazio Starski!
Podobne zło spotkało kamieniarza i drobnego rzemieślnika Węgiełka, którego główny bohater poznaje, gdy szuka fachowca do postawienia nieżyjącemu strojowi nagrobka. To jemu Węgiełek w VI rozdziale tomu II opowiada historię swojego nieszczęśliwego życia:

Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć. Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli. Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie. Drzewo, warsztaty, wszystko poszło na węgiel, a mówię łasce pana, był taki ogień, że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła. Kiedym spojrzał na pogorzel, tom ino plunął ze złości, ale dziś nawet mi szkoda tej śliny... - Odbudowałeś się? Masz warsztat? - Ehe! panie... Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak, żeby matka miała gdzie gotować, ale warsztaty... Toż by na to, panie, trzeba pięćset rubli gotowego grosza, słowo honoru daję, jak mi Bóg miły...Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował, nim postawił dom i zebrał naczynie.

Prus na przykładzie tych dwóch spotkań i ich konsekwencji daje do zrozumienia, że biednym należy pomagać, zostali już i tak dostatecznie skrzywdzeni przez los. Myśląc o pomocy pisarz nie ma jednak na myśli jałmużny czy litości, lecz szansę na samodzielną poprawę własnego losu. Dlatego Wokulski nie daje żebrzącej w kościele Mariannie pieniędzy, lecz załatwia jej stanowisko szwaczki u Magdalenek i dba, by zaopiekowała się nią rodzina furmana Wysockiego, dlatego nie opłaca sowicie Węgiełka z dobrze wykonaną pracę, lecz zabiera go ze sobą do Warszawy i umożliwia życie na własny rachunek, otwiera możliwości przed utalentowanym rzemieślnikiem.

Analizując obraz biedoty w powieści, nie można nie napisać o niezwykłym opisie Powiśla - najbiedniejszej dzielnicy XIX-wiecznej Warszawy, dzielnicy między Nowym Zjazdem i Tamką, będącej symbolem nędzy klasy robotniczej. Opis ten jest niezwykle naturalistyczny i zapada głęboko w pamięć. Na początku czytelnik „widzi” wznoszący się na kilkumorgowej przestrzeni nad brzegiem Wisły pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa. Potem spogląda na sylwetki ludzi, leżących Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza, którzy okazali się być kilkorgiem drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei, dwoma śmieciarkami i jedną parą uprawiającą seks, złożoną z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny, który nie miał nosa. Wszystko to sprawia, że odbiorca powieści zgadza się ze stwierdzeniem narratora, podsumowującego kilkugodzinny spacer Wokulskiego po Powiślu gorzkimi, lecz prawdziwymi słowami:

Zdawało się, że to nie ludzie, ale widma ukrytych tutaj chorób, które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty. Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi.



  Dowiedz się więcej