Jesteś w:
Lalka
W miarę rozwoju akcji w powieści zaczyna być coraz więcej haseł antysemickich, których podstawą staje się przekonanie o niższości Żydów w hierarchii społecznej. W rozdziale VIII tomu I czytamy na przykład okrutną wypowiedź subiekta Lisieckiego:
- Zerwać z Żydami (…) - Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków. Nieraz aż wstyd wydawać reszty, tak pieniądze zalatują cebulą.
Z kolei w rozdziale X na przykładzie losów Henryk Szlangbauma Prus opisał szczegółowo i niezwykle sugestywnie pozycję Żyda w przesiąkniętej nienawiścią Warszawie:
- Stachu - rzekł pokornym głosem - utonę na Nalewkach, jeżeli mnie nie przygarniesz. - Dlaczego żeś od razu do mnie nie przyszedł? - spytał Stach. - Nie śmiałem... Bałem się, żeby nie mówili o mnie, że Żyd musi się wszędzie wkręcić. I dziś nie przyszedłbym, gdyby nie troska o dzieci. Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie. Nowy subiekt od razu wziął się do roboty, a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna: - Co tu, u diabła, tak czosnek zalatuje, panie Klejn?... Zaś w kwadrans później, nie wiem już z jakiej racji, dodał: - Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście! Nie mógłby to parch, jeden z drugim, pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej? Szlangbaum milczał, tylko drgały mu czerwone powieki.
Opisu antysemickiej atmosfery, przesiąkającej ówczesne sklepy, jadłodajnie, kawiarnie, ulice i parki dostarczają wymienione już Pamiętniki starego subiekta, w których Rzecki – po początkowym napomykaniu o wrogości wobec Żydów, zdawszy sobie sprawę, że jest świadkiem nieodwracalnych zmian w traktowaniu bliźniego, stał się swoistym kronikarzem głosów antysemickich.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -
Obraz antysemityzmu w Lalce Prusa
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimW miarę rozwoju akcji w powieści zaczyna być coraz więcej haseł antysemickich, których podstawą staje się przekonanie o niższości Żydów w hierarchii społecznej. W rozdziale VIII tomu I czytamy na przykład okrutną wypowiedź subiekta Lisieckiego:
- Zerwać z Żydami (…) - Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków. Nieraz aż wstyd wydawać reszty, tak pieniądze zalatują cebulą.
Z kolei w rozdziale X na przykładzie losów Henryk Szlangbauma Prus opisał szczegółowo i niezwykle sugestywnie pozycję Żyda w przesiąkniętej nienawiścią Warszawie:
- Stachu - rzekł pokornym głosem - utonę na Nalewkach, jeżeli mnie nie przygarniesz. - Dlaczego żeś od razu do mnie nie przyszedł? - spytał Stach. - Nie śmiałem... Bałem się, żeby nie mówili o mnie, że Żyd musi się wszędzie wkręcić. I dziś nie przyszedłbym, gdyby nie troska o dzieci. Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie. Nowy subiekt od razu wziął się do roboty, a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna: - Co tu, u diabła, tak czosnek zalatuje, panie Klejn?... Zaś w kwadrans później, nie wiem już z jakiej racji, dodał: - Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście! Nie mógłby to parch, jeden z drugim, pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej? Szlangbaum milczał, tylko drgały mu czerwone powieki.
Opisu antysemickiej atmosfery, przesiąkającej ówczesne sklepy, jadłodajnie, kawiarnie, ulice i parki dostarczają wymienione już Pamiętniki starego subiekta, w których Rzecki – po początkowym napomykaniu o wrogości wobec Żydów, zdawszy sobie sprawę, że jest świadkiem nieodwracalnych zmian w traktowaniu bliźniego, stał się swoistym kronikarzem głosów antysemickich.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -